niedziela, 31 maja 2015

Niedziela Weź Się Chopie.

Wena mnie naszła i zrobiłem kilka zaległych Niezbędnych napraw i przygotowałem kolejna:

Przede wszystkim wymieniłem w końcu kierownicę na taką, którą mi precel pomógł wyszukać. W sumie to raczej downgrade, ale mi pasuje. Wygląda trochę bardziej dziadowsko - dobrze, ja ten rower na mieście zostawiam. Jest troszkę węższa - dobrze, szpej się i tak zmieścił, a ja w korkach jeżdżę i każdy centymetr się przyda. Jedyne co mnie zaskoczyło na minus, to że zagięta część jest zwężona w całości, aż do końca rogów, w związku z czym żadne zatyczki nie pasują, o upchaniu końca owijki nie wspominając. Nowa kierownica wygląda na rowerze tak:
(jak się dobrze przyjrzeć, można zobaczyć, że końce po prostu okleiłem taśmą - a dziury zieją).

Poza tym, łańcuch prosił o czyszczenie i smarowanie (od tygodnia), koła i AirZound nie mogły się doczekać napompowania (łańcuch i koła załatwiłem przy okazji Młodej), w rowerze córki trzeba było naprawić licznik (badziew z Lidla) i wyregulować przerzutki.

Z tymi przerzutkami to nie do końca wyszło. Ktoś tam chyba grzebał, bo o ile kompletne rozregulowanie baryłki jestem w stanie zwalić na obsuniętą linkę, to śrubki ograniczające ruch wózka nie mają zwyczaju same się wkręcać.

Do tego wreszcie się wziąłem i przepakowałem do zapasowego plecaka, żeby główny wreszcie zanieść do jakiegoś speca, żeby mi porządnie pozszywał dwa naderwane miejsca i wymienił suwak.

Uff. Teraz piwo i social media.

piątek, 13 lutego 2015

Działki przy Kanale Wystawowym

Podjąłem się zmapowania w OpenStreetMap działek przy Kanale Wystawowym.
Dotychczasowy rezultat poniżej.
Kod w prawym górnym rogu jest linkiem do strony z mapą, którą własnie oglądasz.

Na razie jest to wersja testowa postu. Opublikowana, bo m.in potrzebuję mieć publiczny adres wpisu.
Ten post będzie jeszcze wielokrotnie edytowany w miarę postępu prac.

Większy widok mapy

wtorek, 22 lipca 2014

Zdolny jestem niesłychanie i wymieniłem łożyska w suporcie Accent BB-EX-Pro.

Coś mi zaczęło szczękać w suporcie. A ja, swego czasu szukając sklepu z oringami znalazłem sklep z oringami i łożyskami. I kupiłem zapasowe łożyska, na wypadek gdyby trzeba było zmienić. No to uznałem, że właśnie nadszedł taki wypadek. Bo przecież szczęka i jak spróbowałem ruszać korbą w suporcie, to troszkę się ruszała - ani chybi łożysko się wyrobiło.

Wzorując się na tym wpisie, co robię konsekwentnie od czasu zakupu tego wkładu suportowego (a nawet trochę wcześniej, jak dopiero szukałem tego wkładu) otworzyłem nowe łożyska i dopchałem smaru:

Łożysko jest przykryte z obu stron taką plastikową osłonką...










...którą łatwo podważyć nożykiem...












...i można pchać smar. Dekielek z powrotem wpycha się paluchem.













Po wypchaniu smarem obu łożysk stwierdziłem, że chyba teraz dają większy opór. Albo paluchy mi się po nich ślizgają.Co więcej, później przeczytałem, że smar ŁT-43 może nie być najszczęśliwszym wyborem. Cóż, pożyjemy-zobaczymy.

Wyciąganie misek suportowych już raz opisywałem, to nie będę się powtarzać. Plastikowe osłonki misek wydłubałem palcami, po czym nastąpiła zagwozdka. Łożysko odmawia opuszczenia miski I CO MU ZROBISZ?

Jak to co zrobię, poczytam. Zacząłem od wpisu Kamila z komentarzami, potem poguglałem... Cholera, wszyscy się cieszą, że łożyska standardowe, że można wymienić - ale do opisu, jak to ktoś zrobił, nie dotarłem. Kamil tylko pisał, że można praską (skąd ja wezmę praskę? Ja nawet imadła nie mam...), albo można podgrzać, bo Alfer tak robił (tu link do strony głównej blogu Alfera). 

- Ej, Młody! Połóż no miskę suportową na słońcu!

Położył, ale to raczej niewiele da, trzeba kombinować. Najpierw spróbowałem podeprzeć łożysko od środka rozwartymi szczypcami i pieprznąć w miskę z wierzchu gumowym młotkiem. Nic. Młody wpadł na oczywisty pomysł podparcia miski na brzegach i wybicia łożyska od góry, ale czym wybić to już nie wymyślił. Poza szczypcami, których używałem przed chwilą i w które nie bardzo jest jak walnąć młotkiem, utrzymując je jednocześnie w rozwarciu. Gdyby tak mieć jakąś rurkę...

No już byłem gotów pojechać do Castoramy i kupić kawałek rurki. W tym celu wziąłem suwmiarkę w garść i zacząłem mierzyć. Wewnętrzna średnica łożyska - 25mm, wewnętrzna średnica miski - 28mm, dowolna rurka o zewnętrznym wymiarze pomiędzy tymi dwoma będzie dobra... Zaraz, przecież ja chyba mam odpowiednią rurkę. Dziś kurier przywiózł. Razem z monocyklem Młodego przyszły dwie sztyce, dłuższa jest w monocyklu, krótsza jest w skrzynce. Sprawdzam, pasuje. No, to do roboty.
Zestaw do wybijania łożyska z miski: niebieska miska, szczypce, gumowy młotek i sztyca od monocykla (rowerowa 27,2mm też by pasowała)














Zestaw należy skonfigurować, jak na obrazku i walić młotkiem z wierzchu.

Po wybiciu łożyska z miski należy jeszcze zbić łożysko ze sztycy. Gumowym młotkiem można to zrobić bez ceregieli.

W drugą stronę jest jeszcze prościej - wklepuje się łożysko w miskę gumowym młotkiem i tylko na koniec trzeba dopchnąć za pomocą sztycy.

(Nie, nie mam tak pomarszczonej dłoni, jakoś dziwnie to na zdjęciu wyszło...)








A najśmieszniejsze, że po poskładaniu wszystkiego do kupy korba nadal się lekko rusza, a w wyjętych łożyskach nie udało mi się stwierdzić luzów, tudzież kulki w środku nie wyglądają na jakieś poobijane. Na wszelki wypadek zachowałem stare łożyska, może to nie ich wina...

EDIT: To jednak nie była wina łożysk - z nowymi strzela tak samo. Czyli roweru nie naprawiłem, ale wymiana łożysk zaliczona :D

EDIT2: Na luzy i szczękanie pomogło zdjęcie lewej korby z osi i oczyszczenie z piachu tej szczeliny, którą  ściskają śrubki, żeby korba dobrze siedziała na osi.

czwartek, 25 lipca 2013

Wymienić suport Hollowtech II - mięta z bubrem.

Podchodziłem do tego, jak pies do jeża, ale raz się przyjrzałem, jak to serwisant rozbiera (i ile czasu mu to zajęło) i stwierdziłem, że to jest do zrobienia nawet Dwiema Lewymi Rękami™.

Na wszelki wypadek, obejrzałem parę filmików na YouTube, te dwa były szczególnie przydatne:



Zgromadziłem wszystkie niezbędne narzędzia...


...przy czym, jak pokazuje pierwszy film, gumowy młotek nie zawsze jest niezbędny - ale mi się przydał.

Drobną zagwozdkę miałem z podkładkami do regulowania linii łańcucha. Z nowym suportem dostałem trzy, ale ile trzeba będzie wsadzić? Hmm, popatrzmy... A, w starym suporcie jest jedna, to damy jedną.

I dalej według instrukcji - tym małym czarnym wykręciłem rozpórkę z lewej korby, imbusem odkręciłem dwie śrubki, które tę lewą korbę trzymały na osi, zdjąłem lewą korbę. Puknąłem w tę oś parę razy młotkiem, bo ręką to nie chciała wyjść, zdjąłem prawą korbę. Tym dużym specjalnym kluczem wykręciłem stary suport - i już można wkręcać nowy, wybrany na podstawie tej recenzji.

No to zacząłem wkręcać. W połowie lewej części suportu, którą wkręcałem jako drugą, pomyślałem, że wypadałoby zrobić zdjęcia na bloga ;) No to pstryknąłem fotkę:
i wrzuciłem ją od razu na blipa - to moja standardowa metoda wrzucania zdjęć do internetu, co ja będę jakieś kable do telefonu podłączać. Następnie pstryknąłem fotkę narzędziom (tę, którą widać trochę wyżej), wrzucam na blipa - a tu zonk. Dostałem informację zwrotną, że z powodu integracji blipa z wykopem, fotki można wrzucać wyłącznie przez stronę blipa. No nie mieli kiedy popsuć... W związku z tym, więcej fotek w tym wpisie nie będzie :/ Podkładki na zdjęciu nie widać, ale ona tam jest, schowana pod łańcuchem.

Wsadziłem prawą korbę, dobiłem młotkiem... Ups! z lewej części suportu wybiłem osłonę łożyska. Delikatnie ten kawałek wygląda, strach pchać na siłę z powrotem... No to wybiłem całą korbę, uff, część wskoczyła na miejsce. No, to wbijam korbę jeszcze raz, trochę delikatniej, paluchami drugiej ręki przytrzymując tę nieszczęsną osłonę. Udało się.

Dalej już z górki - nałożyć lewą korbę, wkręcić rozpórkę, dokręcić te dwie śruby imbusowe, które ją trzymają (a równo, po pół obrotu z każdej strony na przemian), naciągnąć łańcuch i... można jeździć.

Jak można, to oczywiście pojechałem przetestować. Wszystko dobrze. Prawie. Łańcuch nie wchodzi na blat. Co robić, jak żyć? Przerzutką regulować? Podkładkę dołożyć? Ech, trzeba skoczyć do serwisu i spytać jednak. Skoczyłem. Serwis pełen klientów, Marcel mówi, że tak zaraz, to on na to okiem nie rzuci, mam wpaść we środę, a na razie jeździć na dwóch mniejszych zębatkach. No to wracam i kombinuję po drodze. Ten nowy suport jest grubszy od oryginalnego. Czyli on tę korbę... hmm... wypycha dalej od roweru. Czyli może być tak, że korba jest dalej od roweru, niż poprzednio i przerzutka nie sięga. Czyli - trzeba zdjąć tę jedną podkładkę dystansową, co ją wsadziłem na wzór i podobieństwo starego suportu.

Jak wykombinowałem, tak zrobiłem - jest poniedziałek, co ja będę do środy czekać, raz zrobiłem bez większych problemów, zrobię i drugi raz. Jak dobrze wykombinowałem, to zaraz będę jeździć, a jak nie, to najwyżej we środę ląduję u Marcela, umówiony przecież  jestem  na konkretną godzinę. Powtórzyłem wszystkie czynności, poza wykręcaniem i wkręcaniem lewej części suportu (i poza wybijaniem osłony z łożyska ;) ), przetestowałem ponownie - nic więcej nie trzeba było regulować, przerzutka chodzi jak żyleta.

I w ten oto sposób stałem się bardziej doświadczonym mechanikiem ;) Co więcej, suport na kwadrat też jakoś przestał mi się wydawać skomplikowany, może nawet ściągacz sobie kupię. Właściwie to teraz już tylko sterów nie umiem rozebrać i koła zrobić... A, i pedałów i piasty przeserwisować. I amortyzatora.

środa, 24 kwietnia 2013

Migacz na rower - rozwiązanie jedynie słuszne.

Właśnie wymyśliłem migacz na rower. Zainspirował mnie ten filmik, wcześniej nie wiedziałem o istnieniu wyłączników rtęciowych :D



Umieszczony na rękawiczce, włączający się przy wyciągnięciu ręki. Potrzebne są:

  • rękawiczka z siatki, do założenia na zwykłą (może też być kawałek siatki, zapinany na nadgarstku z pętlami na palec wskazujący i mały, chodzi tylko o to, żeby całość trzymała się płasko na wierzchu dłoni). 
  • dioda albo dwie. 
  • pojemniczek na baterię guzikową. 
  • oczywiście bateria 
  • przerywacz 
  • najważniejsze - dwa wyłączniki rtęciowe (przy jednym urządzenie włączałoby się w niepożądanych momentach). Taki wyłącznik zamyka obwód, kiedy jest odpowiednim końcem w dół. 
  • trójkątny kawałek żelu, żeby migacz miał odpowiedni kształt. 
  • rzep do zamykania pojemnika na baterię. 
Wszystko to razy dwa, na dwie ręce.

Dwa wyłączniki rtęciowe, umieszczone pod odpowiednimi kątami będą puszczać napięcie z bateryjki na przerywacz, kiedy kant dłoni będzie skierowany w dół, dalsze działanie migacza jest chyba oczywiste :D

Jak już wymyśliłem, to sprawdziłem, czy ktoś już tego nie robi. Owszem, jest parę projektów, jeden nawet podobnie działający, tyle że na warunki amerykańskie, oni sygnalizują skręt w prawo przez podniesienie lewej ręki nad głowę.

Wyłącznik rtęciowy na sztuki po $2,50 można kupić... Kurczę, żeby nie Dwie Lewe Ręce™ i lekki brak czasu, już bym to sobie robił.

niedziela, 9 grudnia 2012

Błękitnego Jaka™ przygotowanie do boju



Pogoda skłoniła mnie, żeby wreszcie założyć koła do Jaka™. Koła były serwisowane w firmie Wygodny Rower, co jest istotne dla tego wpisu, więc troszkę historii.

Oddałem je do serwisowania w punkcie przy Ostrzyckiej w czerwcu bodajże. Terminy to zawsze mieli odległe, ale nie spieszyło mi się, do zimy jeszcze daleko, a tylko oni w okolicach, które często odwiedzam, chcieli w ogóle serwisować dynamopiastę. Jakoś chyba w sierpniu zadzwonili, że likwidują ten punkt (szkoda, blisko domu), ale koła jeszcze niezrobione i gdzie bym chciał je odebrać, jak już zrobią. Wybrałem Smolną, w sumie też po drodze z roboty, tylko już trzeba rowerem, a nie piechotą. Wpadłem za jakiś czas, okazało się, że koła są na Stawkach. Poprosiłem grzecznie, żeby dostarczyli jednak na Smolną i dwa tygodnie później odebrałem. Sprawdziłem tylko, czy nie skręcili przedniego tak, jak rok wcześniej (wtyczką od dynamo w dół), przyczepiłem do bagażnika (nawet dostałem starą dętkę, kiedy okazało się, że dwa paski z rzepami to za mało, żeby je porządnie przymocować), zawiozłem do domu, wsadziłem do komórki i czekałem, aż będę mieć trochę czasu, żeby je założyć.

Czasu oczywiście nie było, dopóki mnie śnieg nie zmobilizował. A raczej sól, szkoda mi napędu w Garym, żeby jeździć przy tej ilości soli, jaką sypią w stolycy. Łońskiego roku w większej kałuży znaleziono wiosną ławicę śledzi, wierzcie lub nie. W czwartek w paru miejscach widziałem sól na chodnikach, a wieczorem widziałem już asfalt biały od soli, nie od śniegu.

W międzyczasie wymyśliłem, że wymienię też klamki hamulcowe i nawet zdobyłem odpowiednie po znajomości w bardzo umiarkowanej cenie dwóch Żubrów.

Nadejszła wekopomna chwiła, wsadziłem rower na stojak i zacząłem od tych klamek. Dzięki wrodzonej zmyślności i WD40 udało mi się wszystko zdjąć i założyć z powrotem, wstępne testy na sucho wskazują, że wymiana klamek była posunięciem ze wszech miar słusznym, ale ostateczny test odbędzie się na zjeździe do korpogarażu, albowiem tam właśnie, zatrzymawszy się na futrynie bramy garażowej, przekonałem się uprzednio, że albo hamulce da się zdjąć bez odkręcania linki, albo hamulce będą działać tak, jak trzeba, ale tak je wyregulować, żeby mieć jedno i drugie, to tylko w Erze. Pożyjemy, zobaczymy.

Z przednim kołem też specjalnych kłopotów nie miałem, i hamulec dało się podłączyć zgodnie z planem, i nawet dynamo zadziałało od pierwszego kopa (tylko tylna lampa znowu nie świeci, pewnie ten drucik, co zwykle trzeba będzie ponownie podłączyć... jak zwykle).

Za to w trakcie zakładania tylnego naciąłem się na drobny problem - za cholerę nie mogłem wpasować w haki tych podkładek, które zapobiegają obracaniu się osi w hakach. Po bliższym przyjrzeniu się sprawie, okazało się... że po obu stronach jest prawa podkładka. Musi chłopakom z firmy Wygodny Rower zaginęła moja lewa podkładka i dali swoją, tylko przez pomyłkę - prawą. Trochę ich tłumaczy fakt, że nie zakładali koła na rower, więc trudniej im się było połapać w pomyłce. Ale efekt jest taki, że zamiast jutro jechać do roboty rowerem, pojadę autobusem na Smolną po właściwa podkładkę. A kiedy rower poskładam - nie wiem, bo wprawdzie podłączyłem w tylnym kole przerzutkę i hamulec, ale został jeszcze łańcuch, który być może trzeba będzie o jedną parę oczek skrócić (stary zardzewiał), i zabezpieczyć przed solą (oprócz Chainglidera zamierzam jeszcze napchać towotu). No i ta tylna lampa, bez niej na ulice nie wyjadę. Może się zepnę we wtorek rano...

czwartek, 11 października 2012

Hamulcem se zmienił... i te, no, pedały.

W sumie, to tym razem epickich walk nie było, zarówno klocki, jak i pedały mam już przećwiczone, owijkę też poprawiam regularnie (co znaczy, że nie umiem jej zawinąć porządnie, wiem...).

Chciałem to robić w weekend, ale jak mi się brama garażowa nie chciała otworzyć, to uznałem to za Znak, żeby zabrać rower do mieszkania i w końcu poprawić ustawienie hamulców, bo jakoś coraz słabiej hamują.

Okazało się, że klocki to już najwyższy czas wymienić, jeszcze trochę i by się chyba samoistnie rozpadły ;)


Ta cienizna na obrazku to resztki jakiegoś bardziej markowego klocka (nie pamiętam, wiem, że nie Kool-stop, ale też pogodoodporny czerwony). To grubsze jest chińszczyzną za 9zł o ile dobrze pamiętam, pod marką Stop'n'Go (aka S'n'G) z klockiem w Trzech Kolorach Sraczki - ale hamuje w każdą pogodę równie dobrze jak czerwone koolstopy (miałem raz) i lepiej niż pogodoodporne klocki Meridy (też w trzech kolorach, ale ładniejszych), nie piszcząc przy tym, jak te koolstopy (i nie tylko ja Dwiema Lewymi Rękami™ nie umiałem ich ustawić tak, żeby nie piszczały, Marceli też na tym poległ ;) ). Odkryłem je parę lat temu, nie zawsze da się je kupić, ale ostatnio wypatrzyłem na Popularnym Serwisie Aukcyjnym i kupiłem trzy pary.Dalej pedały. Dotychczasowe ubijaki SL były podejrzane o chroboty (wcześniej podejrzewałem suport, ale u Marcela stwierdzili że jest śliczny i gładki jak pupcia niemowlaka). Teraz mam drugą parę, to może szarpnę się na próbę samodzielnego przeserwisowania tych SL - stay tuned i trzymajcie kciuki.
Nowe ubijaki są już z nowej generacji - zamiast C jest 2, zamiast SL jest 3, a zamiast wszystkich Ti jest 11 (i nie wiem, jak się mają jakościowo do starszych odpowiedników - się zobaczy...). Skoro są nowe, to postawiłem nowy przy starym:


Trochę nieostro wyszło (no co, komórką pstrykałem i jeszcze upaprany byłem), ale widać, że o ile wymiary pedałów się ogólnie nie zmieniły, to nowe mają zatrzask jakieś 2mm bliżej korby. Nie sądzę, żeby mi to robiło wielką różnicę, zresztą przejechałem się w nich już w ramach sprawdzania, jak wyregulowałem hamulce.
Natomiast z pewną taką nieśmiałością patrzę na nowe bloki:

Mam dziwne wrażenie, że ten cieniutki kawałek blaszki z boku uda mi się zerwać na jakimś podjeździe, jeśli nie przy wkręcaniu bloków w buty. Na razie nie zmieniałem, ale niedługo będę musiał, bo stare bloki lada moment zaczną wyskakiwać z zatrzasków.