czwartek, 25 lipca 2013

Wymienić suport Hollowtech II - mięta z bubrem.

Podchodziłem do tego, jak pies do jeża, ale raz się przyjrzałem, jak to serwisant rozbiera (i ile czasu mu to zajęło) i stwierdziłem, że to jest do zrobienia nawet Dwiema Lewymi Rękami™.

Na wszelki wypadek, obejrzałem parę filmików na YouTube, te dwa były szczególnie przydatne:



Zgromadziłem wszystkie niezbędne narzędzia...


...przy czym, jak pokazuje pierwszy film, gumowy młotek nie zawsze jest niezbędny - ale mi się przydał.

Drobną zagwozdkę miałem z podkładkami do regulowania linii łańcucha. Z nowym suportem dostałem trzy, ale ile trzeba będzie wsadzić? Hmm, popatrzmy... A, w starym suporcie jest jedna, to damy jedną.

I dalej według instrukcji - tym małym czarnym wykręciłem rozpórkę z lewej korby, imbusem odkręciłem dwie śrubki, które tę lewą korbę trzymały na osi, zdjąłem lewą korbę. Puknąłem w tę oś parę razy młotkiem, bo ręką to nie chciała wyjść, zdjąłem prawą korbę. Tym dużym specjalnym kluczem wykręciłem stary suport - i już można wkręcać nowy, wybrany na podstawie tej recenzji.

No to zacząłem wkręcać. W połowie lewej części suportu, którą wkręcałem jako drugą, pomyślałem, że wypadałoby zrobić zdjęcia na bloga ;) No to pstryknąłem fotkę:
i wrzuciłem ją od razu na blipa - to moja standardowa metoda wrzucania zdjęć do internetu, co ja będę jakieś kable do telefonu podłączać. Następnie pstryknąłem fotkę narzędziom (tę, którą widać trochę wyżej), wrzucam na blipa - a tu zonk. Dostałem informację zwrotną, że z powodu integracji blipa z wykopem, fotki można wrzucać wyłącznie przez stronę blipa. No nie mieli kiedy popsuć... W związku z tym, więcej fotek w tym wpisie nie będzie :/ Podkładki na zdjęciu nie widać, ale ona tam jest, schowana pod łańcuchem.

Wsadziłem prawą korbę, dobiłem młotkiem... Ups! z lewej części suportu wybiłem osłonę łożyska. Delikatnie ten kawałek wygląda, strach pchać na siłę z powrotem... No to wybiłem całą korbę, uff, część wskoczyła na miejsce. No, to wbijam korbę jeszcze raz, trochę delikatniej, paluchami drugiej ręki przytrzymując tę nieszczęsną osłonę. Udało się.

Dalej już z górki - nałożyć lewą korbę, wkręcić rozpórkę, dokręcić te dwie śruby imbusowe, które ją trzymają (a równo, po pół obrotu z każdej strony na przemian), naciągnąć łańcuch i... można jeździć.

Jak można, to oczywiście pojechałem przetestować. Wszystko dobrze. Prawie. Łańcuch nie wchodzi na blat. Co robić, jak żyć? Przerzutką regulować? Podkładkę dołożyć? Ech, trzeba skoczyć do serwisu i spytać jednak. Skoczyłem. Serwis pełen klientów, Marcel mówi, że tak zaraz, to on na to okiem nie rzuci, mam wpaść we środę, a na razie jeździć na dwóch mniejszych zębatkach. No to wracam i kombinuję po drodze. Ten nowy suport jest grubszy od oryginalnego. Czyli on tę korbę... hmm... wypycha dalej od roweru. Czyli może być tak, że korba jest dalej od roweru, niż poprzednio i przerzutka nie sięga. Czyli - trzeba zdjąć tę jedną podkładkę dystansową, co ją wsadziłem na wzór i podobieństwo starego suportu.

Jak wykombinowałem, tak zrobiłem - jest poniedziałek, co ja będę do środy czekać, raz zrobiłem bez większych problemów, zrobię i drugi raz. Jak dobrze wykombinowałem, to zaraz będę jeździć, a jak nie, to najwyżej we środę ląduję u Marcela, umówiony przecież  jestem  na konkretną godzinę. Powtórzyłem wszystkie czynności, poza wykręcaniem i wkręcaniem lewej części suportu (i poza wybijaniem osłony z łożyska ;) ), przetestowałem ponownie - nic więcej nie trzeba było regulować, przerzutka chodzi jak żyleta.

I w ten oto sposób stałem się bardziej doświadczonym mechanikiem ;) Co więcej, suport na kwadrat też jakoś przestał mi się wydawać skomplikowany, może nawet ściągacz sobie kupię. Właściwie to teraz już tylko sterów nie umiem rozebrać i koła zrobić... A, i pedałów i piasty przeserwisować. I amortyzatora.

środa, 24 kwietnia 2013

Migacz na rower - rozwiązanie jedynie słuszne.

Właśnie wymyśliłem migacz na rower. Zainspirował mnie ten filmik, wcześniej nie wiedziałem o istnieniu wyłączników rtęciowych :D



Umieszczony na rękawiczce, włączający się przy wyciągnięciu ręki. Potrzebne są:

  • rękawiczka z siatki, do założenia na zwykłą (może też być kawałek siatki, zapinany na nadgarstku z pętlami na palec wskazujący i mały, chodzi tylko o to, żeby całość trzymała się płasko na wierzchu dłoni). 
  • dioda albo dwie. 
  • pojemniczek na baterię guzikową. 
  • oczywiście bateria 
  • przerywacz 
  • najważniejsze - dwa wyłączniki rtęciowe (przy jednym urządzenie włączałoby się w niepożądanych momentach). Taki wyłącznik zamyka obwód, kiedy jest odpowiednim końcem w dół. 
  • trójkątny kawałek żelu, żeby migacz miał odpowiedni kształt. 
  • rzep do zamykania pojemnika na baterię. 
Wszystko to razy dwa, na dwie ręce.

Dwa wyłączniki rtęciowe, umieszczone pod odpowiednimi kątami będą puszczać napięcie z bateryjki na przerywacz, kiedy kant dłoni będzie skierowany w dół, dalsze działanie migacza jest chyba oczywiste :D

Jak już wymyśliłem, to sprawdziłem, czy ktoś już tego nie robi. Owszem, jest parę projektów, jeden nawet podobnie działający, tyle że na warunki amerykańskie, oni sygnalizują skręt w prawo przez podniesienie lewej ręki nad głowę.

Wyłącznik rtęciowy na sztuki po $2,50 można kupić... Kurczę, żeby nie Dwie Lewe Ręce™ i lekki brak czasu, już bym to sobie robił.