czwartek, 6 października 2011

Odkręciłem cholerę!

Rozbierania zimówki ciąg dalszy.

Koło nadal w serwisie, bo, uważacie, z cyntrali im klucza do piasty nie przysłali. I będzie dopiero w przyszłym tygodniu, bo teraz to oni do Kielc na targi jadą. Chyba się z tym serwisem nie polubimy, a szkoda, bo jest najbliżej...

Dzisiejszy cel: odkręcić nóżkę, której nie dałem rady ruszyć, jak odkręcałem koło. Nóżka taka od miejskiego roweru, umocowana centralnie przy suporcie śrubą na imbus 8mm, wkręcanym w korpus nóżki (tzn. nie ma z drugiej strony nakrętki, jak się nie pokręci śrubą, to nie ma czym kręcić). Trzymała cholera, jak skała, mimo użycia sporej ilości WD40. Pomyślałem sobie, że dam smarowi trochę czasu, może dostanie się głębiej.

Może się i dostał, ale niewiele to pomogło. Śruba dalej ani drgnie. No to wziąłem jeszcze WD40, imbus i młotek. Odkręciłem przednie koło i błotnik (bo błotnik do wymiany). Napsikałem tego smaru jakieś pół litra, wsadziłem imbus i napieprzam młotkiem w klucz. Ze dwa razy miałem wrażenie, że śruba drgnęła, ale próby odkręcania nadal nie dają rezultatu.

W końcu, jak już byłem pewien, że się kawałek przekręciła, zacząłem kombinować. Na preclu pisali, że w takich sytuacjach wsadzają na klucz jakąś rurkę, żeby dźwignia była. Tylko skąd ja rurkę wytrzasnę? Stwierdziłem, że nic odpowiedniego nie mam, trzeba sobie radzić inaczej. No i poradziłem sobie:


Skoro imbus to taki sześciokąt, to któryś klucz nasadowy powinien pasować. Pewnie taki 8mm. No to wziąłem odpowiednią końcówkę, śrubokręt i wyszło takie coś, jak na obrazku. Miałem wprawdzie pomysł, jak to wydłużyć jeszcze bardziej, ale tyle wystarczyło. Na szczęście, bo już na tym były luzy, a jak bym to jeszcze przedłużył, to albo by latało i się rozpadało, albo mógłbym wygiąć przedłużkę.

Rama na kolana, stopę zaparłem o główkę, trochę się posiłowałem i z mozołem - zeszło. Uff. Już się bałem, że bez wiertarki się nie obejdzie, a to ryzykowne jest w moim wykonaniu...

Przede mną jeszcze mycie, papier ścierny i malowanie, żeby mi ten rower się w zimie od rdzy nie rozpadł. I poskładanie tego wszystkiego z powrotem zusammen do kupy. Ciekaw jestem, co mi wyjdzie, jak to wszystko zrobię. Będzie jeździć, czy będę musiał się udać do Arka po ratunek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz