Nie dałem rady odkręcić tego hamulca i obrócić go względem osi. nie miałem czym złapać tej bardzo płaskiej nakrętki, umieszczonej w zagłębieniu obudowy hamulca.
Oprócz tego, łańcuch jakoś dzwonił, obejrzałem dokładniej i stwierdziłem, że jest przekoszony. Poprosiłem precla o radę i, jak to na grupie, dostałem kilka. Najbardziej spodobała mi się ta z przeniesieniem zębatki na drugą stronę uchwytów na korbie, ale też okazało się, że nie jestem w stanie tych śrub rozkręcić (bo nie były obliczone dla korby z jedną tylko zębatką i wystające z nakrętki końce śrub uniemożliwiały zablokowanie nakrętki śrubokrętem zgodnie z wizją projektanta).
A że serwis, który mi krzywo skręcił przednie koło nadal miał na drzwiach "w dniu dzisiejszym nieczynne, przepraszamy", udałem się z problemem do niezawodnego Marcela. I ono mi we dwóch i hamulec obrócili, jak trzeba, i zębatkę na korbie przełożyli (linia łańcucha wyszła idealna), i jeszcze dodatkowo zaczepili przedni hamulec do koła. Tylko koła nie przykręcili, bo... nakrętek nie zabrałem. Koło oczywiście przy wsadzaniu całości do samochodu spróbowało odpaść, ale nic to. Nie dałem mu.
Po powrocie rower do końca poskładałem. Przedni hamulec trzeba było jeszcze podciągnąć, żeby porządnie hamował. Jak mi go Arek rok temu odpuścił na tyle, żeby dało się zdjąć koło bez odkręcania linki hamulca (jak sobie to Shimano wyobraża), to hamował tak słabo, że na zjeździe do korpogarażu nie dałem rady zatrzymać roweru i stanąłem dopiero na framudze bramy (specjalnie celowałem, sama brama mogłaby nie wytrzymać uderzenia). Teraz też tak słabo hamował, ale to taki urok, bez przetestowania nie da się wyczuć, czy hamulec zatrzyma obciążony rower - na sucho na stojaku, to koło się zatrzymuje pięknie i wydaje się, że klamka to w połowie ruchu już zupełnie blokuje koło. A potem się okazuje, że w normalnej jeździe to żadnego hamowania nie ma.
I od poniedziałku jeżdżę. To znaczy, w poniedziałek pojechałem, potem światło zaczęło mi płatać figle, o czym można poczytać tu i tu. Ale we środę w zasadzie działało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz