sobota, 5 listopada 2011

Miał być błotnik i kółko, wyszła epicka walka z Chaingliderem...

Ciąg dalszy uzdatniania Błękitnego Jaka™ do jazdy.

Czasu dziś miałem niedużo, więc zaplanowałem założenie nowego przedniego błotnika i ewentualnie przedniego koła, jak zdążę. A zdążyć trzeba było przed obiadem, żeby po obiedzie wyrobić się z PPW całą rodziną, żeby potem Młody zdążył na coś tam. Natomiast wymiana błotnika była konieczna, bo dotychczasowemu połamały się plastikowe uchwyty w okolicy osi koła. A taki markowy był, SKS jego mać. Wymieniłem na jakiegoś Oriona, tańsze to i plastikowych uchwytów pozbawione, po prostu pręty mocujące są odpowiednio w tym miejscu zawinięte.

Błotnik dał się ładnie poskładać, tylko te pręty jakieś za długie wyszły. A na pewno zamawiałem wersję 26"... Ale hak tam, ten rower nie ma być piękny, pozaginałem pręty odpowiednio i wygląda to tak:


Owswzem, można było je przyciąć, jak sugerował ^kr2ysiek, ale Dwiema Lewymi Rękami™ wolałem tego nie robić - pręt raz przycięty za krótko pozostaje za krótki, a giąć mogę do woli.

Kółka już założyć nie zdążyłem, natomiast w trakcie PPW okazało się, że Młody już nigdzie zdążać nie musi, więc nagle trochę czasu mi przybyło i diabli mnie podkusili, żeby przeczyścić Chainglidera. Leżał sobie biedaczek od wiosny pokryty syfem z całej zimy, żal mi się go zrobiło, taka okazja...

Miewałem z pewnością w życiu głupsze pomysły, ale akurat jakoś w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć. Augiasz ze swoimi stajniami, to cienki Bolek był... Czyszczenie umywalki po czyszczeniu Chainglidera musiałem wykonywać etapowo. Dobrze że kobiety tego nie widziały w trakcie - żona by zeszła na zawał dla zasady, a córka, bo ona pół godziny wcześniej tę umywalkę wypucowała. Na czyszczenie osłony poszło jakieś ćwierć litra płynu do naczyń, a szczotka, której użyłem, już nigdy nie będzie wyglądać, jak nowa. Chociaż, i przedtem nie wyglądała, bo użyłem jej do czyszczenia ramy przed malowaniem. Osłona może nie błyszczy, ale przynajmniej można ją wziąć do ręki bez ryzyka skażenia...

Co ciekawe, napis "Chainglider" na osłonie przetrwał zimę we względnie dobrym stanie wizualnym, za to przy czyszczeniu zaszedł rudym syfem i już nie dał się doczyścić.

W sumie, to jeszcze założyć koła i łańcuch, podłączyć hamulce, przerzutkę i prąd - i będzie można jeździć. Może nawet - tfu, tfu - zdążę przed śniegiem.

PPW, czyli Pranie, Płukanie, Wirowanie - ogół cosobotnich czynności porządkowych w domu. Na ogół nie zawiera prania, płukania, ani wirowania, nazwa zainspirowana filmem "Czy leci z nami pilot?" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz