No to w niedzielę podjąłem działania w celu wydobycia śrubki i przymocowania przynajmniej błotnika.
Jako że śrubka trochę wystaje, zacząłem od standardowego zestawu naprawczego:
Od razu jednak dało się zauważyć, że wystające dookoła elementy zostawiają bardzo mało miejsca na ruch piłą. Cóż, w takim razie postanowiłem po raz pierwszy w życiu naprawiać rower wiertarką. Z braku żyłki hazardowej, wybrałem ręczną wiertarkę po dziadku:
Co tu kryć - okazało się to kolejnym błędem. Może by się i udało, gdybym miał możliwość rower solidnie umocować ze śrubką skierowaną pionowo. A może i nie - powierzchnia ułamana w końcu gładka nie jest... W każdym razie, mimo usilnych starań wiertło "spływało" konsekwentnie w jednym kierunku.
Po kilkukrotnym podrapaniu się w głowę i przeszukaniu skrzynki z narzędziami, na jej dnie odkryłem... pilnik! Pilnikiem udało się naciąć śrubkę trochę (nie żebym trafił przez środek śrubki...), a jak już miałem wyrobione nacięcie, pozwoliłem sobie na ostrożne użycie piły.
Nawet udało mi się nie uszkodzić przy tym ramy. Tym niemniej, resztki śruby przy nacięciu nie były wystarczająco mocne, żeby ją śrubokrętem wykręcić. Znowu - gdyby rama była w solidnym imadle, to może...
Tak czy owak - końcowy efekt jest taki, że jutro, zamiast sobie od rana pojeździć, muszę najpierw udać się do fachowców...